Nowy system gospodarowania odpadami wprowadzony w Opolu przyczynił się do zmniejszenia liczby odpadów trafiających na wysypisko śmieci. Choć wielu mieszkańców wciąż nie wie jakie odpady wrzucać do poszczególnych kubłów, to liczba śmieci trafiających na wysypisko zmniejszyła się o blisko tysiąc ton.
Na ul. Podmiejską, gdzie ulokowane jest opolskie wysypisko śmieci przed wejściem w życie nowych odpadów trafiało ponad 6 tys. ton zmieszanych odpadów miesięcznie. Pierwszego miesiąca, gdy system ruszył, trafiło tam niewiele ponad 5 tys. ton odpadów, w minionym były to już tylko 4 tys. ton.
Andrzej Czajkowski, prezes Zakładu Komunalnego cytowany przez tamtejszą „Gazetę Wyborczą” mówi: – „To dowód na to, że mieszkańcy sumiennie segregują śmieci, bo liczba odpadów segregowanych również rośnie”.
Liczby mówią za siebie
530 ton – to suma samych odpadów biodegradowalnych (kuchenne, zielone z ogródków), które mieszkańcy segregują. Żółte pojemniki przeznaczone butelkami PET, metalami i kartonami wypełniło 1174 tony śmieci, zaś zielone pojemniki na szkło zapełniły się ponad 644 tonami odpadów. Opolanie indywidualnie przewieźli też ponad 90 ton odpadów do miejskiego centrum recyklingu.
Czajkowski nie ukrywa, że opolanie dobrze przyjęli segregację śmieci, choć wielu z nich wciąż nie wie, do których kubłów powinni wrzucać poszczególne śmieci. Opolanie do żółtych pojemników wrzucają przykładowo pojemniki po smarach, farbach, gruz, płyty CD, sprzęt elektroniczny, tapety czy opakowania po lekach. Wiele spośród nich trafia tam z ich zawartością – smarem czy resztkami jedzenia.
Ruszy akcja informacyjna
Czajkowski z Zakładu Komunalnego zapowiada, że wkrótce na kubłach pojawią się czerwone trójkąty ostrzegawcze, które w pierwszej kolejności trafią na brązowe pojemniki. To odpowiedź na problem związany z segregowaniem bioodpadów wyrzucanych razem z workami czy resztkami mięsa i kości.
Przyczyn zarządcy miasta i poszczególnych instytucji upatrują w brakiem umiejętności rozróżniania tworzyw, jakie wrzucają do pojemników. Problemem jest też segregowanie odpadów składających się z kilku materiałów, jak np. opakowań po lekach z plastiku i folii aluminiowej. – „Pozbywając się takich rzeczy, mieszkańcy postępują intuicyjnie i wyrzucają je do żółtego pojemnika. Z jednej strony to wina słabej edukacji ekologicznej, a z drugiej – fatalnej kampanii informacyjnej ratusza” – komentuje w materiale gazety Krystyna Słodczyk, biolog i ekolog z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu.
Na podstawie: Opole.gazeta.pl
Nowy system gospodarowania odpadami wprowadzony w Opolu przyczynił się do zmniejszenia liczby odpadów trafiających na wysypisko śmieci. Choć wielu mieszkańców wciąż nie wie jakie odpady wrzucać do poszczególnych kubłów, to liczba śmieci trafiających na wysypisko zmniejszyła się o blisko tysiąc ton.
Na ul. Podmiejską, gdzie ulokowane jest opolskie wysypisko śmieci przed wejściem w życie nowych odpadów trafiało ponad 6 tys. ton zmieszanych odpadów miesięcznie. Pierwszego miesiąca, gdy system ruszył, trafiło tam niewiele ponad 5 tys. ton odpadów, w minionym były to już tylko 4 tys. ton.
Andrzej Czajkowski, prezes Zakładu Komunalnego cytowany przez tamtejszą „Gazetę Wyborczą” mówi: – „To dowód na to, że mieszkańcy sumiennie segregują śmieci, bo liczba odpadów segregowanych również rośnie”.
Liczby mówią za siebie
530 ton – to suma samych odpadów biodegradowalnych (kuchenne, zielone z ogródków), które mieszkańcy segregują. Żółte pojemniki przeznaczone butelkami PET, metalami i kartonami wypełniło 1174 tony śmieci, zaś zielone pojemniki na szkło zapełniły się ponad 644 tonami odpadów. Opolanie indywidualnie przewieźli też ponad 90 ton odpadów do miejskiego centrum recyklingu.
Czajkowski nie ukrywa, że opolanie dobrze przyjęli segregację śmieci, choć wielu z nich wciąż nie wie, do których kubłów powinni wrzucać poszczególne śmieci. Opolanie do żółtych pojemników wrzucają przykładowo pojemniki po smarach, farbach, gruz, płyty CD, sprzęt elektroniczny, tapety czy opakowania po lekach. Wiele spośród nich trafia tam z ich zawartością – smarem czy resztkami jedzenia.
Ruszy akcja informacyjna
Czajkowski z Zakładu Komunalnego zapowiada, że wkrótce na kubłach pojawią się czerwone trójkąty ostrzegawcze, które w pierwszej kolejności trafią na brązowe pojemniki. To odpowiedź na problem związany z segregowaniem bioodpadów wyrzucanych razem z workami czy resztkami mięsa i kości.
Przyczyn zarządcy miasta i poszczególnych instytucji upatrują w brakiem umiejętności rozróżniania tworzyw, jakie wrzucają do pojemników. Problemem jest też segregowanie odpadów składających się z kilku materiałów, jak np. opakowań po lekach z plastiku i folii aluminiowej. – „Pozbywając się takich rzeczy, mieszkańcy postępują intuicyjnie i wyrzucają je do żółtego pojemnika. Z jednej strony to wina słabej edukacji ekologicznej, a z drugiej – fatalnej kampanii informacyjnej ratusza” – komentuje w materiale gazety Krystyna Słodczyk, biolog i ekolog z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu.