Bezpieczna energia z odpadów

Spalarnia śmieci w Bydgoszczy. Nie segregujemy i takie rzeczy trafiają do spalenia

Żeliwne rury, opony, części lodówek i… ziemia. To między innymi trafia na ruszt nowoczesnej – jak chwali się ratusz – spalarni odpadów w parku przemysłowym. Wina ma leżeć po stronie niesegregujących śmieci mieszkańców nie tylko Bydgoszczy, ale i Torunia, i pobliskich gmin.

Po pół roku funkcjonowania „ekoelektrociepłownia” – jak nazywa instalację zarządzająca nią miejska spółka ProNatura – zutylizowała nieco ponad 1/3 tego, co planowano. Rocznie to 180 tys. ton śmieci, przez pół roku przyjęto 74 tys. ton. To na razie wystarczyło m.in. na to, żeby w czerwcu przez dwa tygodnie, kiedy nie pracowała elektrociepłownia EC 2, spalarnia grzała wodę dla Bydgoszczy.

Na szczęście dla miasta instalacja na razie nie musi na siebie zarabiać. Byłby z tym kłopot, bo na spalenie niektórych transportów potrzeba więcej energii niż przewidziano. – Po deszczu odpady są mokre – zauważa Piotr Kurek, szef Biura Promocji ProNatury. I apeluje, żeby mieszkańcy… zamykali klapy od pojemników. – Projekty finansowane z UE mają zabezpieczenie, aby na nich zarabiać dopiero po 5 latach – zaznacza Kurek. Ale to nie wszystko. Część odpadów jest przywożona ze starego wysypiska w Wypaleniskach. Na razie nikt nie oddziela też ziemi, która jest w śmieciach. Jak wiemy nieoficjalnie, na ruszt może trafiać jej nawet 20 procent! – Przyjeżdżają kawałki żeliwnych rur czy opon… – przyznaje Piotr Kurek. – Spalamy to, co mieszkańcy Bydgoszczy, ale i Torunia oraz gmin objętych projektem wrzucają do pojemników…

Całkowity bilans działania spalarni będzie znany dopiero za kolejne pół roku. Do tego czasu ratusz nie podniesie cen za wywóz śmieci.

Źródło: http://express.bydgoski.pl