Bezpieczna energia z odpadów

Zajrzą do kubła i nałożą karę. Zbliża się obowiązkowa segregacja śmieci

Kolejne gminy ustalają kary dla mieszkańców, którzy nie segregują śmieci. Nowe przepisy powodują, że samorządy będą musiały i chciały kontrolować nasze worki. Ale co gmina, to inne zasady. Niektóre raczą mieszkańców nalepkami na kosze. Inne będą nasze śmieci ważyć.

Śmieciowa rewolucja trwa. Jak już wielokrotnie pisaliśmy w money.pl, ceny wywozu odpadów rosną w całym kraju. Głównym powodem są wymagania unijne co do poziomu recyklingu, które zaczną obowiązywać od przyszłego roku. Przetwarzanie odpadów komunalnych będzie musiało sięgnąć 50 proc. W ubiegłym roku w Polsce do recyklingu trafiało według danych Eurostatu tylko 33,8 proc. śmieci. Wskaźnik z roku na rok rósł, ale to za mało i musimy szybko nadrabiać.

Ale to niejedyny problem. W lipcu Sejm uchwalił ustawę wprowadzającą obowiązkową segregację odpadów. Samorządy mają rok na wcielenie zmian w życie. Według nowego prawa ci, którzy śmieci nie segregują, mają płacić kary. I tu zaczyna się problem.

Jaka kara za niesegregowane śmieci

Otóż nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach zakłada, że taka kara to wielokrotność opłaty za odpady zbierane selektywnie, a dokładnie od dwukrotności do czterokrotności tej stawki. Na wprowadzenie maksymalnej stawki kary zdecydowało się na przykład Krosno. Od 1 stycznia mieszkańcy zapłacą tam za odbiór śmieci 24 zł miesięcznie od osoby. Sankcja za niesegregowanie to aż 96 zł.

U progu decyzji jest Warszawa, choć ratusz nie chce maksymalnego pułapu. – Proponujemy dwukrotność stawki, taką propozycję przedstawiliśmy Radzie Miasta. Ale czy to ona będzie obowiązywać, to już zdecydują radni na posiedzeniu 12 grudnia – mówi money.pl Dominika Wiśniewska ze stołecznego ratusza.

Opłata za brak selektywnej zbiórki ma być dwukrotnie wyższa niż za odpady zbierane selektywnie m.in. w Łodzi, Katowicach, Legnicy, Grudziądzu, czy Wałbrzychu. Trzykrotność stawiki zapłacą złapani na niesegregowaniu mieszkańcy Olsztyna.

Kto segreguje śmieci

Niestety, jeśli samo uchwalenie ustawy nakazującej segregowanie śmieci nie spowoduje, że Polacy w magiczny sposób zaczną to robić. Tym bardziej że z segregowaniem w narodzie nie jest najlepiej. Jak wynika z badania ARC Rynek i Opinia, 66 proc. Polaków deklaruje, że segreguje odpady. Na pierwszy rzut oka to nie tak źle. Niestety, z tego samego badania wynika, że sens w tym działaniu widzi zaledwie 58 proc., a już tylko 15 proc. potrafiłoby poprawnie posegregować przykładowe artykuły podczas wyrzucania. Tylko 15 proc. ankietowanych dobrze odpowiedziało na pytanie, do którego pojemnika wyrzucić zużytą chusteczkę higieniczną, karton po soku i tłusty papierek po maśle.

– Wydaje się, że nasza wiedza dotycząca segregacji odpadów jest zbyt ogólna i powierzchowna – komentuje wyniki tego badania Jakub Tyczkowski, prezes Rekopol Organizacja Odzysku Opakowań. – Np. na żółtym pojemniku jest często napis „plastik”, podczas kiedy wrzucamy tam nie tylko plastik, ale i metale, aluminium i opakowania wielomateriałowe. Dobrym przykładem jest również szkło. Dla przeciętnej osoby szkłem jest szklanka, szyba, lustro, butelka i kubek, bo szkło to szkło. Mało kto z nas wie, że do szkła wrzucamy tylko słoik i butelkę – dodaje.

GUS wyliczył, że przeciętny Polak produkuje rocznie 325 kg odpadów komunalnych. Ale ilość odebranych lub zebranych selektywnie odpadów to już zaledwie 94 kg na mieszkańca. Do recyklingu trafiło zaledwie 26 proc. odpadów. To i tak lepiej, niż jeszcze kilka lat tamu. W 2005 r. zaledwie 3 proc. zebranych odpadów komunalnych przypadło na selektywną zbiórkę. W 2018 r. było to już 29 proc. ogółu wytworzonych odpadów komunalnych.

Nadal to jednak znaczy, że pod rygorami nowego prawa należałoby karać przynajmniej jedną trzecią Polaków.

Jak karać za niesegregowanie śmieci

Gminy mają jeszcze jeden problem. Jak nałożyć kary na tych, którzy od obowiązku segregowania śmieci się uchylają. Jest to problem przede wszystkim w blokach i domach wielorodzinnych. Jak ustalić, który sąsiad zaniósł do wspólnego śmietnika worek ze zmieszanymi odpadami? Albo skąd mieć pewność, że to nie mieszkaniec bloku obok?

No i kto ma kontrolować, jak segregujemy odpady? To już zależy do gminy. W Warszawie na przykład zasady są w opracowaniu. – Za kontrolę obecnie odpowiadają operatorzy, którzy odbierają odpady i komunikują nam nieprawidłowości. Sygnał otrzymują pracownicy Biura Gospodarki Odpadami oraz Straż Miejska – mówi Dominika Wiśniewska.

– Weryfikację wypełniania obowiązku selektywnego zbierania odpadów komunalnych będziemy mogli wprowadzić po wejściu w życie nowej uchwały w sprawie wyboru metody ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, ustalenia stawki takiej opłaty oraz ustalenia stawki opłaty za pojemnik i worek o określonej pojemności, na podstawie upoważnień ustawowych. Wtedy będziemy mogli przedstawić przebieg procedury – dodaje.

Hajnówka przeprowadziła kontrolę w kwietniu, kiedy jeszcze o wysokich karach nie było mowy. Sprawdzane miały być worki oraz pojemniki na odpady zmieszane. Właściciel nieruchomości, gdzie w kubłach znaleziono nie to, co trzeba, miał przesortować swoje śmieci. W gminie Rybczewice ci, którzy śmieci nie segregują, otrzymują czerwoną nalepkę na pojemnik. Jeśli sytuacja się powtórzy, muszą się liczyć z wyższą opłatą.

Podwarszawski Nieporęt chce ważyć śmieci. Samorządowcy założyli, że w ciągu najbliższego roku mieszkańcy gminy wyprodukują łącznie nieco ponad 10,8 tysiąca ton śmieci różnych frakcji. Spółka Partner zaproponowała cenę za odbiór właśnie od tej ilości. Jeśli śmieci będzie mniej, to i opłata niższa. W ten sposób gmina chce zachęcić mieszkańców, by ograniczyli nieco „produkcję” śmieci.

Źródło: www.money.pl