Źródło: EURACTIV.pl, Autor Mateusz Kucharczyk
Biogospodarka ma odegrać w najbliższej dekadzie ważną rolę na drodze do osiągnięcia przez Unię Europejską neutralności klimatycznej. Eksperci twierdzą, że Polska może stać się ważnym punktem na biogospodarczej mapie Europy, jednak naukowcy apelują o zrównoważone wykorzystanie zasobów leśnych w produkcji energii.
Spośród dziewięciu celów przyszłej Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) UE na lata 2021-2027 co najmniej połowa odnosi się bezpośrednio do biogospodarki. To m.in. przeciwdziałanie zmianom klimatu, dbanie o środowisko, zachowanie krajobrazów i różnorodności biologicznej czy kwestia rozwoju obszarów wiejskich.
Biogospodarka znalazła się w centrum zainteresowania Komisji Europejskiej już w 2012 r., ale renesans zainteresowania przypadł na październik 2018 r. – a więc na kilkanaście miesięcy przed ogłoszeniem Nowego Zielonego Ładu – gdy ówczesny przewodniczący unijnej egzekutywy Jean-Claude Juncker ogłosił aktualizację strategii dotyczącej biogospodarki.
Gospodarowanie surowcami odnawialnymi i mineralnymi odegra istotną rolę na drodze UE do osiągnięcia neutralności klimatycznej. Eksperci zgodnie przyznają, że ogromny potencjał na tym polu mają kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska. Nad Wisłą nie brakuje głosów, by dokonać transformacji energii wytwarzanej z węgla na tę produkowaną z biomasy. Jednak naukowcy przestrzegają przed szkodami dla bioróżnorodności, jakie może przynieść traktowanie bioenergii z biomasy leśnej jako odnawialnego źródła energii.
Unijna strategia
W marcu br. UE przedstawi zaktualizowaną strategię na rzecz bioróżnorodności. Wiadomo, że „obejmie ona m.in. cele ilościowe dotyczące zwiększenia powierzchni chronionych obszarów lądowych i morskich, które charakteryzują się bogatą różnorodnością biologiczną”. W ostatnich latach wzrosła świadomość dotycząca roli ekosystemów, stąd zabiegi na rzecz ich ratowania.
Bez nich nie uda się osiągnąć neutralności klimatycznej UE do 2050 r. wyznaczonego przez nową KE pod wodzą Ursuli von der Leyen. Dlatego podejmowane są działania, jak nakreślenie nowej strategii na rzecz biogospodarki, uczynienie WPR przyjaźniejszej środowisku naturalnemu czy inne działania w ramach Nowego Zielonego Ładu.
W niedawnej rozmowie z EURACTIV.pl dr hab. Zbigniew Karaczun z Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego przekonywał, że przesunięcie części środków ze WPR na NZŁ jest korzystne dla rolników, ponieważ rolnictwo coraz mocniej odczuwa zmiany klimatyczne, objawiające się w postaci susz czy ulewnych opadów, co przekłada się na plony, a w konsekwencji na wyższe ceny płodów rolnych dla konsumentów.
„Gospodarka rolna jest najbardziej narażona na zmiany klimatyczne. Wyższe temperatury, nieregularne opady czy np. susze wpływają przecież na ilość i jakość zbiorów oraz ich ceny.
Przecież rolnicy z powodu klęsk, np. suszy występują do państwa o odszkodowania. To wszystko kosztuje, a zmiany klimatyczne będą potęgowały podobne zjawiska. Jeżeli zmiany klimatyczne zajdą za daleko mogą okazać się katastrofalne dla europejskiego rolnictwa, a w konsekwencji wpłyną na ceny żywności dla konsumentów”, mówił Zbigniew Karaczun.
Polskie przewagi
W tym kontekście w najbliższych latach wzrośnie rola np. nowej strategii leśnej UE, dotycząca m.in. skutecznego zalesiania, ochrony i rekultywacji lasów w Europie. Zabiegi te pozwolą na zwiększenie pochłaniania dwutlenku węgla, ograniczenia liczby pożarów lasów oraz efektywnego promowania biogospodarki, zachowując jednocześnie poszanowanie zasad ekologicznych. W tym celu UE zleciła poszczególnym państwom członkowskim UE przygotowanie planów strategicznych w ramach WPR do odpowiednich działań na polu gospodarki leśnej.
Z przygotowanego w 2018 r. raportu Bio-based Industries Consortium (BIC) wynika, że Polska posiada potencjał, aby stać się jednym z europejskich liderów biogospodarki. Według autorów analizy warunkiem koniecznym jest jednak przygotowanie odpowiedniej strategii, podjęcie działań edukacyjnych oraz wdrożenie innowacji.
Polska biogospodarka to przede wszystkim rolnictwo, leśnictwo i przetwórstwo spożywcze. Przypada na nie niemal 20 proc. zatrudnienia oraz 10 proc. całkowitej wielkości produkcji. Polska plasuje się na siódmym miejscu na Starym Kontynencie jeśli chodzi o wartość sektora rolniczego (czołówkę stanowią inne duże kraje UE: Francja, Niemcy, Włochy i Hiszpania). Jednocześnie sektor rolny odpowiada w Polsce za 12 proc. emisji CO2, a strona polska przekonuje, że „zbyt restrykcyjne wymogi i zbyt ambitne cele redukcji emisji w rolnictwie europejskim (…) mogłyby szybko prowadzić do zjawisk jego przenoszenia do regionów świata o niższych standardach produkcji i wysokim śladzie środowiskowym i klimatycznym”.
Istnieje jeszcze inny problem. Od początku 2020 r. ceny energii elektrycznej dla klientów indywidualnych są średnio wyższe o 20 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Winowajcą są opłaty emisyjne za wprowadzanie CO2 do środowiska. Według ekspertów szansą dla polskiego ciepłownictwa i dostawców energii mogłoby być wykorzystanie biomas na szerszą skalę w miejsce trującego planetę węgla. Czy na pewno?
Naukowcy ostrzegają
Dr Hanna Bartoszewicz-Burczy przekonywała w 2018 r. w swej analizie zatytułowanej Potencjał i wykorzystanie biomasy w krajach Europy Środkowej, że Polska posiada wysoki udział użytków rolnych i lasów, co powinno przełożyć się na wysoki potencjał biomasy. Zwolennicy argumentują, że spalanie biomasy jest mniej inwazyjne dla środowiska, a ponadto znajduje się poza mechanizmem handlu emisjami CO2.
Klimat dla pozyskiwania energii nad Wisłą za pomocą spalania biomasy jest korzystny, biorąc pod uwagę choćby chęć oparcia przez rząd krajowej energetyki i ciepłownictwa na krajowych zasobach. Jednak i w tym przypadku pojawiają się trudności. Przede wszystkim wciąż brak jest systemowego wsparcia dla instytucji, które chcą produkować energię z biomasy.
Do tego dochodzą kwestie klimatyczne. W listopadzie 2019 r. odbyła się ostatnia nierozstrzygnięta aukcja OZE. W jej ramach w koszyku do rozdania na biomasę było 20 mld zł. Jednak niepewność co do nastawienia UE w stosunku do biomasy powoduje, że polski rząd nie podejmuje większości planów zastąpienia węgla w elektrowniach biomasą.
Zdecydowanie przeciwni realizacji tego scenariusza są naukowcy, którzy na co dzień zajmują się środowiskiem i klimatem. W liście do rządu i parlamentu zaapelowali o ograniczone wykorzystanie biomasy leśnej w produkcji energii. Specjaliści sugerują, że rozwiązaniem problemu zmian klimatycznych na świecie jest ochrona i odbudowa lasów – a nie ich spalanie.
„Wiemy już, że spalanie drewna leśnego do produkcji energii na dużą skalę zagraża bioróżnorodności i wpływa na zmiany klimatu. Co istotne, wykorzystanie biomasy leśnej do celów energetycznych przyśpiesza i potęguje wycinkę lasów. Zagraża to ekosystemom leśnym, zmniejsza różnorodność biologiczną, wyniszcza gleby i sprawia, że lasy tracą swój bezcenny potencjał: dostarczanie wody pitnej, ochrona przeciwpowodziowa i czyste powietrze”, przekonują sygnatariusze listu.
Podobne stanowisko zajmują przedstawiciele europejskiego think tanku klimatycznego Sandbag. W grudniu ub. roku opublikowali oni raport pt. Zabawa z ogniem. Wynika z niego, że wzrost wykorzystania biomasy uznawanej za odnawialne źródło energii może przyczynić się do niekorzystnych zmian klimatu.
Sandbag obliczył, że na realizację wszystkich planowanych transformacji węgiel-biomasa w państwach UE należałoby każdego roku przeznaczyć surowiec drzewny o obszarze sięgającym powierzchni wszystkich lasów w Holandii (215 m3/ha – dla porównania w Polsce to 269 m3/ha). Jednocześnie organizacja poinformowała, że rząd Wielkiej Brytanii – jednego z pionierów konwersji węgla na biomasę – stwierdził niedawno, że korzyści oszczędności CO2 z tych projektów są niskie lub prawie żadne, a ich koszt jest wysoki w porównaniu z energią wiatrową i słoneczną”.
Foto: unsplash.com