Nowelizacja ustawy śmieciowej może być gotowa w ciągu półtorej miesiąca. Taki termin zadeklarował minister środowiska na antenie radiowej Trójki.
Parlamentarzyści prace nad zmianami ustawy śmieciowej rozpoczęli już z początkiem tego miesiąca. Komentatorzy od razu rozpoczęli krytykę propozycji. Politycy zastanawiają się nad wprowadzeniem jednakowych przepisów, które będą obowiązywały wszystkich. Te zmiany mogą być kłopotliwe, bo zdaniem polityków mniejszych miejscowości, funkcjonowanie firm realizujących przepisy ustawy śmieciowej różni się w zależności od wielkości terenów, na których świadczą usługi i jednolite przepisy mogłyby wprowadzić niepotrzebny chaos.
Są to jednak na razie spekulacje. Sam minister Grabowski na radiowej antenie informował, że nie ingerował w działania zespołu przygotowującego propozycje zmian w prawie. Podkreślał tym samym, że kwestia objęcia wszystkich właścicieli nieruchomości obowiązkiem segregacji śmieci nie jest przesądzona. Wg Grabowskiego skuteczniejszymi narzędziami byłoby dodatkowe promowanie tych, którzy śmieci rozdzielają, chociażby poprzez dedykowanie im niższych opłat.
Zmiany proponowane w projekcie nowelizacji ustawy śmieciowej zakładają m.in. wprowadzenie minimalnej częstotliwości odbioru odpadów.
Ostra krytyka
Serwis Dziennikbaltycki.pl przyjrzał się reakcjom pomorskich samorządowców. Zdecydowana większość na propozycjach nowelizacji ustawy śmieciowej nie pozostawia suchej nitki. Prezydent Tczewa Mirosław Pobłocki dziennikarzowi strony mówi bez ogródek: – „Ustawa śmieciowa jest najgorszą, jaka kiedykolwiek opuściła mury Sejmu, czego dowodem są liczne próby zmian i poprawek w jej treści. Samorządy powinny mieć wolną rękę w sposobie wyboru formy segregowania, bo to one są odpowiedzialne za wyniki tej zbiórki, a nie posłowie”.
Kontynuując krytykę tłumaczą, że wprowadzenie tożsamego schematu dla wszystkich może jedynie wywołać niepotrzebny zamęt i wygenerować dodatkowe koszty. Wprowadzenie nowych zasad będzie wymagało inwestycji w nowe pojemniki czy broszury informacyjne.
Pobłocki kontynuuje: – „Ciężko byłoby teraz wytłumaczyć mieszkańcom, że trzeba nagle zmieniać wypracowany system na inny, odgórnie narzucony. W tym przypadku >>urawniłowka<< nie jest dobra, bo inaczej zbiera się odpady na wsi i w mieście, w zabudowie jednorodzinnej i w blokach”.
Obecne zasady działają
Bartosz Piotrusiewicz, wiceprezydent Sopotu na łamach gazety mówi: – ”Wskazane by było, aby parlamentarzyści zajęli się tymi zapisami w ustawie o odpadach, które naprawdę są dla gmin problematyczne. Wywracając do góry nogami zasady, które od roku obowiązują, do których mieszkańcy się przyzwyczaili i które zaakceptowali, jest nielogiczne i bezcelowe. Wprowadziłoby to niepotrzebne kolejne zamieszanie i naraziło gminy na zupełnie niepotrzebne, bezsensowne wydatki – tłumaczy.
Jak rozwija, w Sopocie segregacja na: plastik, szkło, makulaturę i śmieci zmieszane się sprawdza, a mieszkańcy z dnia na dzień lepiej i sprawniej radzą sobie z segregacją.
Gdyńscy urzędnicy komentują, że ustawodawcy w ogóle nie biorą pod uwagę konieczności zmian, jakie pociągnęłoby za sobą uchwalenie nowelizacji. Wraz z nią wiązałoby się rozszerzenie zakresu zbieranych odpadów, niezbędne byłoby m.in. ustawienie kolejnych pojemników na nieczystości, a miejsc brak już w tym momencie. – „Będzie to też skutkować koniecznością podwyższenia wynagrodzenia firmy odbierającej odpady, a więc koniecznością podwyższenia stawki opłaty za gospodarowanie odpadami” – odpowiada serwisowi Dziennikbaltycki.pl Bartosz Frankowski, naczelnik Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Gdyni.
Na podstawie: Dziennikbaltycki.pl i Gazetaprawna.pl