Bezpieczna energia z odpadów

Kilkaset tysięcy warszawiaków unika opłaty śmieciowej

Warszawska „Gazeta Wyborcza” donosi, że gminy szukają mieszkańców unikających opłaty śmieciowej. W samej Warszawie takich osób może być nawet kilkaset tysięcy.

Warszawskie ceny za wywóz śmieci z osiedli są wygórowane. Stawka opłaty śmieciowej w stolicy związana jest z liczbą domowników. W blokach i kamienicach oscyluje w przedziale od 10 do 37 zł, zaś w domach jednorodzinnych – od 30 do 60 zł. Wielu mieszkańców świadomie deklaruje w dokumentach nieprawdę, sugerując, że nie mieszka w Warszawie.

Deklaracyjne wpadki

Z jednej strony administratorzy warszawskich bloków powielają podobne historie: jeden z nich, z warszawskiej Białołęki wspomina deklaracje, z których wynikło, że do płacenia zobligowanych jest ponad 500 osób, choć na osiedlu jest przynajmniej 650. Stołeczna „Gazeta Wyborcza” cytuje inną jego wypowiedź: – „Przy zbieraniu informacji koniecznych do wyliczenia opłaty za budynki zdarzały się przedziwne sytuacje. Dostałem oświadczenie, że w mieszkaniu śmieci produkuje tylko jedna osoba. A pod spodem podpisy dwóch. Niektóre przypadki oszustw wychodzą po czasie. Kiedyś odciąłem wodę w mieszkaniu – za długi. Dzwoni facet z awanturą, że małe dzieci mieszkają, rodzina czteroosobowa, co ja wyprawiam. Zaglądam do dokumentów – do śmieci zgłoszona jedna osoba. Albo właściciel, który wynajął mieszkanie siedmiu studentom, ale zgłosił jedną osobę i tylko za tę jedną opłacał rachunki. Potem był zaskoczony, że musiał dopłacić 3 tys. zł za wodę.”
Już w maju, gdy rozpoczynano proces liczenia mieszkańców spółdzielcy zgłaszali pierwsze obawy. Zwracali uwagę, że deklaracje mieszkańców nie są miarodajne, z kolei nie posiadają w rękach mocy prawnej do przekazywania prawdziwych deklaracji.

Ponad 500 tys. osób bez deklaracji?

Ratusz informuje, że odpowiednie dokumenty w odpowiedzi na nowe przepisy złożyło 1,53 mln warszawiaków. Zameldowanych jest jednak 1,75 mln osób. Dodatkowo urzędnicy szacują, że pół miliona osób żyje w stolicy bez meldunku.
W artykule „Stołecznej” Agnieszka Kłąb z wydziału prasowego urzędu miasta informuje, że 1,53 mln osób to liczba z deklaracji śmieciowych. Ale może być różna od rzeczywistości deklarowanej przez poszczególnych mieszkańców. Ratusz pobiera opłatę maksymalnie za cztery osoby w mieszkaniu i trzy w domu, a dodatkowo, jak mówi Kłąb może być tak, że w domu jednorodzinnym mieszka małżeństwo z dwójką dzieci i dziadkowie, ale magistrat wie jedynie o trzech osobach.
Z informacji radnych wynika, że gospodarstw, w których mieszkańcy deklarowali inną liczbę zamieszkujących lokal, niż ma to miejsce w rzeczywistości w domach i blokach może być ok. 107 tys. Doliczając do nich średnio 2 mieszkańców otrzymujemy liczbę zbliżoną do meldunków. To jednak wciąż niepełna suma mieszkańców. Kilkaset tysięcy osób wciąż pozostaje poza nowym systemem śmieciowym.

Podobne problemy mają pozostałe samorządy

Z tym samym kłopotem co warszawscy radni zmagają się politycy mniejszych gmin. W Pruszkowie do płacenia za wywóz nieczystości nie zgłosiło się ok. 7 tys. osób z 57 tys. zameldowanych w mieście. W Poznaniu i okolicznych gminach brakuje kilkunastu tysięcy osób (na 715 tys. osób, które zostały objęte nowym systemem).
Poznański magistrat do problemu podchodzi poważnie. – „Zaczynamy to sprawdzać, bierzemy pod uwagę różne bazy danych, statystyki GUS, nakładamy na to spisy wyborców i szukamy tych kilkunastu tysięcy zaginionych” – mówi cytowany przez „Gazetę Wyborczą” Walerian Ignasiak, rzecznik Związku Międzygminnego „Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej”.
Jeszcze w tym miesiącu ruszą pierwsze kontrole. Najpierw urzędnicy będą sprawdzać czy w systemie znajdują się wszyscy właściciele budynków. Jeśli tak się nie stało, ratusz nałoży na nich opłaty. Stawka zostanie wyliczona odgórnie, tak jakby mieszkańcy wyrzucali odpady bez segregacji. W ten sam sposób postępuje Pruszków.
Na podstawie: Warszawa.gazeta.pl