Bezpieczna energia z odpadów

Warszawę wkrótce czeka śmieciowy kryzys?

Walka o śmieciowy biznes w stolicy nabiera tempa. Firmy działające na stołecznym rynku miały zawrzeć tajne porozumienie i wkrótce może rozpocząć się strajk.

W tym tygodniu minął termin, w którym Warszawa powinna była rozstrzygnąć przetarg na firmy wywożące od przyszłego roku śmieci. Wszystkie marki istniejące na rynku w ciągu trzech lat mogłyby zarobić na odbieraniu i zagospodarowywaniu odpadów prawie 1 mld zł. Walka o ten budżet trwa, dlatego firmy domagają się odroczenia wdrożenia przepisów regulujących śmieciowy biznes do grudnia przyszłego roku. Domagają się dyskusji, w innym wypadku rozpoczną strajk.

Śmieci pod ratuszem

Przedstawiciele firm grożą, że mogą posunąć się do drastycznych kroków. Dyrektor firmy Remondis zapowiada, że gdy nikt nie odpowie na zaproszenie, na warszawski Pl. Bankowy przyjedzie kilkanaście śmieciarek, które wysypią po 10 ton odpadów. To ma przekonać zarządców miasta do rozmów.
Sprawa to pokłosie ciągnącego się od kilku miesięcy przetargu na firmy, które zajmą się wywozem śmieci z terenu Warszawy. Do Krajowej Izby Odwoławczej od wyników przetargu odwołały się firmy Byś i Remondis, zaś zawirowania prawne związane z weryfikacją przetargu sprawiły, że czas beznamiętnie ucieka. W ostatniej chwili Izba powołała zewnętrznego eksperta, która zajmuje się zbadaniem ofert zwycięskich firm – MPO i Lekaro, którym zarzuca się rażąco niskie stawki przedstawione w przetargu. Zarzutów nie postawiono jedynie firmie SITA, trzeciej wygranej w przetargu.

Czas nagli

Przed reformą warszawski ratusz powinien rozpocząć kampanię informacyjną dotyczącą zasad segregowania odpadów. Dodatkowo zwycięskie firmy powinny już przygotowywać informacje na temat kontenerów, które powinny dodatkowo pojawić się w sektorach przez nie obsługiwanych. Dodatkowo w śmietnikach powinny znaleźć się specjalne czipy, śmieciarki muszą być wyposażone w wagi, systemy GPS i czytniki czipów.
W wykonaniu planu miał pomóc wprowadzony plan pomostowy, który miał obowiązywać do końca stycznia 2014 roku. Jego idea skupia się na tym, że do końca stycznia warszawskie odpady wciąż wywozi kilkadziesiąt firm – tak jak do tej pory. Jak podkreśla się w artykule opublikowanym na witrynie Warszawa.gazeta.pl, to one uratowały Warszawę przed kryzysem, gdy w czerwcu br. KIO nakazała poprawienie warunków przetargu. W tym czasie miasta nie zalały niewywożone śmieci.

Problemy z przetargiem wymuszą decyzje

Na niedawnym spotkaniu przedstawicieli blisko 30 firm ustalono, że przedsiębiorstwa zgodzą się na przedłużenie systemu pomostowego, o ile ten potrwa do końca listopada przyszłego roku. Żądają też minimalnych cen za odbiór śmieci i w razie nie wypełnienia postulatów grożą strajkiem. Trwa oczekiwanie na zainteresowanie sprawą ze strony prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Odpowiadający za przetarg Jarosław Dąbrowski, wiceprezydent Warszawy wciąż wierzy, że nowe zasady uda się wdrożyć w terminie. – „A jeśli stanie się inaczej, najpierw będziemy musieli to uzgodnić z administracją rządową. Jeśli system pomostowy przedłużymy, to do chwili rozstrzygnięcia przetargu, ani dnia dłużej. Firmy nie będą nam dyktować terminów. Oczywiście będziemy z nimi rozmawiać, ale przedsiębiorstwa, które nie będą chciały realizować porozumienia z miastem, odejdą z rynku. Zastąpią je inne firmy” – mówi cytowany przez stołeczną „Gazetę Wyborczą”.
Ustalenia obsługujących Warszawę przedsiębiorców wzburzyły właścicieli firmy Lekaro, której zależy na możliwie szybkim podpisaniu umów z miastem. Niestety, podobnie jak MPO została wykluczona ze spotkania przedsiębiorców działających w stolicy. Przedstawiciele firmy zapowiadają, że działania spółek zostały przekazane odpowiednim organom, takim jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Na podstawie: Warszawa.gazeta.pl