Bezpieczna energia z odpadów

Spalarnie odpadów w Niemczech. Ciągle powstają nowe

W Niemczech od lat przybywa nowych, wydajnych spalarni odpadów. Gdy w Polsce nawet najmniejsza wzmianka o budowie takiej instalacji wywołuje histerię, w Niemczech spalarnie produkują coraz więcej energii z odpadów.

W Polsce na razie działa jedna spalarnia odpadów komunalnych w Warszawie. Na realizację czeka kilka pierwszych projektów, wszystkie już na starcie spotkały się z licznymi protestami. Podstawowe oskarżenie to smród i skażenie środowiska. Tymczasem nasi zachodni sąsiedzi, którzy mają znacznie większe doświadczenie w dziedzinie spalarni, z powodzeniem stosują ten sposób utylizacji odpadów.

Co więcej jeszcze dwa lata temu w budowie było 14 spalarni w Niemczech. Kolejne 11 znajdowało się w fazie projektowej. Nic dziwnego, bo Niemcy nie tylko skutecznie pozbywają się śmieci, ale uzyskują ze spalanych odpadów coraz więcej energii.

Pierwsze zakłady termicznej utylizacji odpadów powstały za naszą zachodnią granicą w latach 60. Obecnie nasi sąsiedzi mogą pochwalić się ponad 70 spalarniami przerabiającymi około 20 mln ton śmieci rocznie. Co ważniejsze 40 z tych zakładów należy do regionalnych związków komunalnych. Gminy wspólnymi siłami pozbywają się odpadów ze swoich terenów.

Niemcy produkują energię z odpadów

 

Również największe miasta posiadają zakłady termicznej utylizacji odpadów. Niektóre z nich pozwalają przerobić ponad 600 tys. ton odpadów rocznie. W spalarnie odpadów w Niemczech inwestują zarówno wielkie koncerny śmieciowe jak i samorządy. Ważnym aspektem działanie niemieckich spalarni jest energia pozyskiwana z odpadów. Jej produkcje szacuje się na 1900 GWh energii elektrycznej i 1500 Gwh energii cieplnej.

Dlaczego ludzie nie protestują przeciwko spalarniom w Niemczech? Może dlatego, że zakłady na bieżąco publikują raporty dotyczące poziomu spalin w sieci i prasie. A może nasi sąsiedzi wiedzą już, że spalarnie to nie wróg tylko element systemu utylizacji odpadów. W końcu nie słychać, aby dochodziły zza zachodniej granicy jakieś echa ekologicznych skandali.